Jak to jest z różowymi …

… oczywiście diamentami! I oczywiście mam na myśli różowe diamenty 😉 bo cóż innego mógłby mieć na myśli ktoś taki jak ja ? Gość totalnie zakręcony na punkcie tych najpiękniejszych kamieni szlachetnych. Czasami „siedząc nad kamieniem” dobre kilkadziesiąt minut lub czasami i kilka godzin (o tak ! zdarzały mi się już takie stany „zasiedzenia” z lupą przy oku i kamieniem w pensecie) dopada mnie prawdziwie diamentowe olśnienie! Oto trzymam w rękach prawdziwy cud natury, kamyk wielkości poziomki warty tyle co cała plantacja.

Mały cud natury…

Im dłużej w niego spoglądam, tym więcej cudów w nim dostrzegam. Najpierw czaruje mnie słodycz jego barwy, lekko cukierkowa, równomierna i soczysta, by po chwili roztoczyć przed moimi oczami spektrum pełnego koloru i pozwolić w swej toni dostrzec delikatny przebłysk purpury. Ta niełatwo zauważalna, delikatna mieszanka błękitu i czerwieni rozłożona równomiernie w najczystszej postaci różu wprost powala swym pięknem. Jeden karat szczęścia. Idealny, bez wtrąceń. Bez inkluzji. Intensywny róż z delikatną domieszką purpury. Zachwyca… 

A jest ich naprawdę niewiele…

Kiedy uzmysłowisz sobie, że różowych diamentów „wykopuje się” się rocznie tyle ile zmieściłoby się z łatwością w dwóch niewielkich dłoniach – dociera do Ciebie jak wyjątkowy jest to kamień. Uczucie to nasila się jeszcze bardziej, gdy dotrze do Ciebie, iż różowych diamentów, które są idealnie czyste znajduje się w ciągu roku kilka, no może kilkanaście. To wszystko robi niesamowite wrażenie… Łapię każdą okazję, wykorzystuję każdą nadarzającą się sposobność, by każdy różowy klejnot, który pojawia się w zasięgu mej dłoni wziąć „pod lupę”.

A będzie coraz trudniej na żywo zobaczyć różowe diamenty…

Ilość fantazyjnych, różowych diamentów dostępnych na rynku z roku na rok się kurczy. Już niedługo zamyka się Argyle, największa kopalnia różowych diamentów na świecie. Miejsce z którego pochodzi ponad 80% światowego wydobycia różowych diamentów już za kilkanaście miesięcy zamknie swoje złoża. Koniec z legendą ? Może nie do końca ale o ileż trudniej będzie takie różowe cudo zdobyć i nacieszyć nim oko. Od jakiegoś już czasu ceny różowych diamentów sukcesywnie rosną. Dwa miliony dolarów za karat żywego różu nikogo dziś nie zastanawia. To normalne i nikogo nie dziwi że prawdziwie piękna osobliwość, często niepowtarzalna kosztuje. A będzie kosztować więcej bo naturalne, doskonałej jakości różowe diamenty są wprost na rynku rozchwytywane.

Każdy chce więc mieć jakiś różowy klejnot …

Zainteresowanie różem wzrasta dziś tak szybko, że branży ciężko jest zaspokoić potrzeby rynku. Świadomi Klienci, ale często także i znane domy jubilerskie poszukują wyjątkowych różowych diamentów. Pierwsi jako solidne zabezpieczenie portfela i przyszłości kolejnych pokoleń, drudzy po to, by mieć wyjątkowy klejnot w swych zbiorach. Jak Tiffany pokazuje od kilkudziesięciu lat światu swoją kanarkową piękność, tak dziś na wystawie najlepszych jubilerów eksponuje się wyjątkowe różowe dzieła natury. Natury, która jest zachwycająca, a im bardziej staje się olśniewająca w swym dziele, tym rzadziej bywa w tym procesie powtarzalna.

… dlatego łapię każdą nadarzającą się okazję, by podziwiać to naturalne piękno. Nie pytaj mnie więc, jak to możliwe, że spędzam z diamentem tyle czasu ….

Naturalny diament o masie 1.12ct i bardzo wysokim wysyceniu barwy Fancy Vivid Pink. Takie diamenty pojawiają się na rynku nie częściej niż raz na kilka lat...

Related posts

One Thought to “Jak to jest z różowymi …”

  1. […] Piękny różowy diament zawsze zachwyca, przynajmniej mnie 😉 Zresztą opowiadałem Wam o tym TUTAJ […]

Leave a Comment