Spokój mamy już raczej za sobą…

Jeśli w ostatnich latach najbardziej odpowiadał Ci brak pośpiechu oraz przewidywalność pewnych gospodarczych trendów – to powinieneś jak najszybciej zweryfikować swoje oczekiwania dotyczące przyszłości. Spokój mamy już raczej za sobą. I to tak na serio. Chyba, że ktoś jeszcze nie zauważył, iż kryzys już trwa, a my tkwimy w nim już obiema nogami…

Ostatnie dziesięć lat może nie było jakoś strasznie przewidywalne, ale nawet w dziwnym acz krótkotrwałym okresie zmienności wiele dawało się na rynku przewidzieć. Lata 2010-2020 były wręcz podejrzanie spokojne. To jeden z najwolniejszych dziesięcioleci jeśli chodzi o wzrost inflacji. Rosły akcje, obligacje, nieruchomości. Niskie stopy procentowe zachęcały do szalonych wręcz spekulacji. To bez wątpienia przełożyło się na wzrost aktywów nowej epoki, takich jak kryptowaluty. Świat pod wieloma względami idealny i doskonały, finansowo przewidywalny odszedł już jednak do historii…

Kiedy kryzys się zaczyna…

Ogromny szok i zawirowania w światowej gospodarce wywołała ogólnoświatowa pandemia COVID-19 , ale to, że kryzys już się zaczął widać szczególnie w tym roku. Niepokój o przyszłość finansową , wojna obok naszych granic, pogorszenie sytuacji gospodarczej wraz z wszelkimi następstwami nie napawają optymizmem.  

Podobno nie jest aż tak źle… Pojawiły się pewne pozytywne sygnały w gospodarce. Niska stopa bezrobocia na przykład… Niestety, momentalnie pojawiły się także mocne sygnały przeciwne, jak rosnący wskaźnik inflacyjny czy osłabienie złotego. Presja związana z wzrostem kosztów życia staje się codziennością, nie tylko dla firm, ale także dla coraz większej liczby gospodarstw domowych. I choć pandemia i ograniczenia z nią związane właściwie w Polsce się skończyły, nadal kładzie się ona cieniem na wielu segmentach gospodarki. Wciąż brakuje wielu towarów, a trwająca wojna dociska europejskie gospodarki w segmencie energetycznym i paliwowym. Wysokie ceny paliw przekładają się na wzrost kosztów nie tylko prowadzenia biznesu, ale i życia przeciętnego Kowalskiego. Za moment odczujemy także braki w produkcji zbóż i innych produktów rolnych – których Ukraina była dużym producentem.

Inflacja to od niej zaczyna się kryzys...
Inflacja to od niej zaczyna się kryzys…

Robi się ciekawie…

Decyzje gospodarcze i globalny mechanizm gospodarki rynkowej w każdym segmencie przekładają się na odczuwalne przez wszystkich zawirowania. Inflacja w Polsce jest obecnie w fazie galopu spłoszonego konia, nikt nie wie kiedy się zatrzyma czy choćby zwolni? Jak na razie niestety pędzi i to dość szybko. Nie tylko zresztą w Polsce. Akcje spadają, obligacje stają się coraz mniej atrakcyjne, nowe produkty krypto-inwestycyjne wcale już nie gwarantują szybkiego wzrostu wartości portfela. Krypto-górnicy sprzedają hurtowo karty graficzne, które służyły do pozyskiwania wirtualnych walut, krypto-minnig stał się nieopłacalny.

Ciężko patrzeć na pieniądze, które tracą na wartości! Szczególnie te zdeponowane na bankowym rachunku czy lokacie dającej raptem w najlepszym przypadku aż 3% w skali roku. Trzy procent przy kilkunastu czy docelowo nawet kilkudzeisęciu procentach spadku wartości pieniądza. A będzie jeszcze gorzej, nawet amerykanie zakładają, iż inflacja w USA sięgnie 10%, co więc z gospodarkami takimi jak nasza? Zależnymi w dużej mierze od rynków zewnętrznych, opartych na walutach innych niż rodzima? Odpowiedzieć może sobie każdy z nas…

Co będzie dalej…

Musimy uzmysłowić sobie, iż negatywne nastawienie będzie dodatkowo nasilać efekt inflacji. Niestety dla większości z nas – wartościowo nasza płaca będzie coraz niższa. Nasze portfele będą tracić na wartości. Taka sytuacja zawsze negatywnie wpływa na wydatki konsumentów. Spadają zyski firm, co przekłada się na ich wyceny giełdowe. Presja wywołana na rynku przez tę sytuację będzie miała wpływ także na rynek nieruchomości.

Jedną z prób wyhamowania inflacji jest zawsze podniesienie atrakcyjności lokalnej waluty. To nic innego jak podnoszenie stóp procentowych przez Bank Centralny. Najczęściej takie działania są na początku jak najbardziej kosmetyczne. Metodą prób i błędów próbuje się oszacować zadowalający inwestorów poziom rentowności lokalnych obligacji, pozwalający przyciągnąć zewnętrzny kapitał i wyhamować spadek wartości pieniądza. Podwyższanie stóp procentowych ma bezpośrednie przełożenie na koszt kredytów. Nie od dziś wiadomo, iż rynek nieruchomości powiązany jest rynkiem dostępności taniego pieniądza, czyli możliwością kredytowania takiego zakupu.

Nie uważam w tym miejscu, że nie warto inwestować w nieruchomości, wszystko jednak wskazuje na to, iż ceny zaczną się stabilizować i ciężko będzie oczekiwać spektakularnych zwrotów w tym segmencie inwestycji. Inwestycji, która mimo wszystko nie jest bezobsługowa, gdyż wymaga dodatkowych nakładów w postaci funduszu remontowego, podatków itp. Szczególnie, że kryzys w pierwszym etapie dotknie grono kupujących mieszkania w „opcji kredytowej”, a tutaj raczej sytuacja nie wygląda kolorowo.

Dziel portfel…

To może jednak lokata bankowa? Może, ale jeśli zysk na poziomie 61.25 złotego z rocznej lokaty w wysokości 10 000 złotych nie jest dla Ciebie opcją zadowalającą – chyba czas pomyśleć o czymś zupełnie innym. O czymś, co idealnie się sprawdzi, gdy inflacja szaleje a kryzys zalewa rynki. Ale spokojnie, nie będę w tym miejscu namawiał Cię do inwestycji wszystkich zgromadzonych środków w diamenty. Kluczem jest jak zawsze w przypadku każdej inwestycji dywersyfikacja portfela. Podzielenie go na inwestycje szybkie, agresywne i krótkotrwałe oraz zabezpieczenie części kapitału w produkty wymagające dłuższego czasu inwestycji, ale oferujące przy tym wszystkim stabilny wzrost swojej wartości. O ile na pierwszej grupie aktywów nie znam się być dobrze, wszystkie moje krótkie pozycje nie przynosiły zakładanego zwrotu, o tyle o lokatach długoterminowych mogę opowiedzieć coś więcej…

Na rynku istnieje kilka produktów, które w długoterminowym horyzoncie czasowym mogą, przy umiejętnym doborze stanowić solidne zabezpieczenie wartości posiadanego portfela. Kryzys się ich nie ima. Przez lata testuję różne rozwiązania, nie tyle z chęci zysku co sprawdzenia tych aktywów z diamentami. Porównując sztukę, stare samochody czy numizmaty z diamentami, przynajmniej w moim portfelu diamenty generują najwyższy wzrost wartości. A porównywałem naprawdę skrajne przedmioty, tak pod kątem ich rzadkości jak i ceny będącej wynikiem dobrej imagistyki społecznej, czyli reklamy produktowej. Niestety, często cena egzotycznych aktywów nie ma wiele wspólnego z ich wartością, ale to akurat nic nowego…

Diamenty to dobra opcja!

Skupmy się więc na diamentach, na aktywie dla wielu z Was według Was nie osiągalnym. Dlaczego tak to ująłem? Wielu z moich Klientów, podczas pierwszego spotkania nie zdaje sobie sprawy jakie pieniądze są potrzebne, by w diamenty ulokować część swojego portfela. O ile jakieś pojęcie mamy w stosunku do cen diamentów biżuteryjnych, takich z sklepowych wystaw, o tyle w przypadku lokacji i wyboru diamentów tzw. Inwestycyjnych nasza wiedza jest zerowa lub uważamy mylnie, iż na taki zakup przeznaczyć musimy kilka milionów złotych.

Oczywiście – im wyższa kwota inwestycji tym lepszej jakości diament jesteśmy w stanie na rynku pozyskać, bardziej wyjątkowy, niepowtarzalny, unikatowy. Im bardziej niedostępny tym najczęściej bardziej wartościowy, bardziej też na rynku pożądany a przez to mocniej zwiększający w swoją wartość w czasie. Jednakże wielu z Was zaskoczy pewnie informacja, iż całkiem niezły diament, tak pod kątem jakościowym jak i inwestycyjnym możemy nabyć już za równowartość kilkunastu tysięcy dolarów, a czasami nawet taniej. Mam tu na myśli bezbarwne diamenty lub ich fantazyjnie żółtych braci. O ile w przypadku tych najbardziej rozpoznawanych bezbarwnych diamentów stopa zwrotu oscyluje w ostatnich latach w okolicach kilku – kilkunastu procent, tak w przypadku diamentów kolorowych zwrot może być jeszcze większy…

Rynek diamentów ma się dobrze…

Wszystko zależy od umiejętnego dobrania odpowiedniego diamentu do naszego portfela. Sytuacja na rynku diamentów, w segmencie produkcji czyli eksploatacji górniczej, wygląda dość obiecująco pod kątem inwestycyjnym. Największe i te najbardziej znaczące dla rynku kopalnie swoje najlepsze wyniki mają już za sobą. W ciągu najbliższych kilkunastu lat, z powodu kończących się wyrobisk większa część kopalni diamentów zostanie zamknięta. Na dzień dzisiejszy rozwarstwienie w zakresie oczekiwań rynku diamentów surowych a możliwościami firm górniczych jest na tyle zauważalne, iż obserwujemy wzrosty roczne w cenach surowego materiału liczone w kilkunastu procentach. Te wartości przekładają się na wzrost cen materiału oszlifowanego. Choć wydaje się, że gospodarka ogólnoświatowa zwalnia, podaż diamentów na rynku wciąż jest dalece odległa od zaspokojenia popytu.

Różowe diamenty to aktywa odporne na kryzys!
Różowe diamenty to aktywa odporne na kryzys!

Po zamknięciu dwa lata temu kopalni Argyle, ceny różowych diamentów dość mocno zaczęły drożeć. Nie jest to wynik jakiś spekulacji a następstwo zmniejszającej się dostępności tych najpiękniejszych z diamentów na rynku. Ceny różowych pociągnęły w górę ceny diamentów nie tylko żółtych ale również tych zdawałoby się najmniej na rynku pożądanych – brązowych. A ceny tych ostatnich nie zmieniały się zauważalnie od dłuższego czasu. Niebieskich diamentów jest „w starych cenach” na rynku także coraz mniej. Nowe błękitne diamenty, o ile na rynku w ogóle się pojawiają, to pojawiają się w cenach zauważalnie wyższych. Rosną ceny zauważalnie nawet diamentów bezbarwnych. Rośnie wycena wg cennika RAPAPORT, rośnie też cena w hurcie, mocno ograniczając dyskonty od cen hurtowych. Stara maksyma mówi iż kryzys zawsze sprzyja diamentom…

Czas na działanie…

Ciężko wyrokować co przyniesie przyszłość, jednakże wszelkie oznaki na rynkach wskazują, iż czasy spokoju niestety są już za nami. Coraz częściej słyszymy o galopującej inflacji, recesji, o tym, że czas przygotować się na kryzys. Ciężko jednak przygotować się na coś co już trwa. Można czekać i liczyć, że jakoś to będzie. Kto jednak pamięta lata dziewięćdziesiąte ub. wieku ten wie jak inflacja potrafi stratować pieniądz. Podobno pieniądz, który leży nie zarabia a najczęściej traci. Dziś traci bardzo dużo i to w krótkim czasie. Czy da się więc uratować wartość posiadanego portfela? Myślę, że tak! W jaki sposób? Umiejętnie go układając, wybierając stabilne produkty inwestycyjne takie, które zawsze w takich sytuacjach spełniały swoją rolę. Bez wątpienia diamenty są takim aktywem, pod warunkiem, iż są dobrze dobrane i nie kupujemy ich na krótko…

Dolar najlepsza waluta na kryzys
Dolar od wielu lat jest walutą w której rozlicza się zakupy diamentów…

W przypadku pytań – zapraszam do kontaktu.

O diamentach możecie przeczytać na moim blogu lub na stronach Mart Diamonds

W przypadku pytań – zapraszam do kontaktu. Pamiętajcie że moich wpisów nie można traktować jako rekomendacji. To po prostu moja opinia i chęć podzielenia się z Wami moją wiedzą nt. diamentów. 
Przypominam także iż teksty są moją własnością i zgodnie z prawem podlegają ochronie. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Materiał nie może być traktowany jako rekomendacja czy propozycja zakupu diamentów. Wszelkie prawa zastrzeżono. Przedruk w całości lub części powyższego materiału wymaga zgody autora. 

Related posts

Leave a Comment